Sport to emocje — również w słowach. A komentatorzy, będący naszymi przewodnikami po meandrach boiskowych wydarzeń, bywają równie barwni co same rozgrywki. Niestety, czasem to barwne słowo prowadzi na manowce. Przejęzyczenia, lapsusy, zaskakujące porównania i błędne analizy – oto przegląd najbardziej pamiętnych pomyłek komentatorów sportowych, które zapisały się w historii polskich transmisji.
Mikrofon nie wybacza. Dlaczego komentatorzy popełniają błędy?
Komentowanie to jeden z najbardziej wymagających elementów transmisji. Brak czasu na przygotowanie, dynamiczne tempo gry, presja anteny i… ludzki język, który potrafi spłatać figla. Wpadki zdarzają się najlepszym – niektóre stają się kultowe, inne wstydliwie wymazywane z archiwów, aczkolwiek w dobie stron z transmisjami jak Strimsy TOP o całkowite usunięcie jest bardzo ciężko.
Szpakowski – mistrz metafory, ale i gafy
Dariusz Szpakowski to ikona polskiego komentarza, ale też autor wielu legendarnych pomyłek. Jego głos towarzyszył Polakom przez dekady – i nie raz zaskoczył widzów niecodzienną konstrukcją zdania.
„Smolarek krąży jak elektron wokół jądra Bońka”
„Tomasz Hajto puścił Bąka lewą stroną”
Bywało też bardziej poważnie – jak w czasie MŚ 2014, gdy Szpakowski pomylił Lionela Messiego z… Diego Maradoną:
„To jest cały Maradona… genialne przyjęcie i prowadzenie piłki!”
Mimo wpadek, jego styl komentowania zyskał rzesze fanów, dla których te błędy to raczej element nostalgii niż powód do drwin.
Włodzimierz Szaranowicz i językowe orkiestry
Szaranowicz, znany z doniosłego stylu, również potrafił zadziwić. Podczas jednej z transmisji igrzysk olimpijskich powiedział:
„Na pływalni wystąpi dziś 196-osobowa symfonia”
To tylko jeden z przykładów poetyckiego, choć nie zawsze precyzyjnego języka. Wpadki Szaranowicza rzadziej wywoływały salwy śmiechu, ale bywały przedmiotem memów i parodii.
Tomasz Zimoch – mistrz emocji i absurdów
Zimoch to osobny rozdział. Komentator radiowy, który emocje przekładał na słowa z niespotykaną intensywnością. Ale czasem… ponosiło go.
„Panie Turek, kończ pan ten mecz!” – kultowe już zdanie z meczu Legia–Widzew w 1995 roku.
Albo bardziej poetycko:
„Przeminęło z wiatrem, który dziś wieje na Stadionie Śląskim!”
Jego styl był skrajnie emocjonalny, a przez to – podatny na gafy. Ale właśnie to budowało jego legendę.
Gdy pomyłki są bardziej niż słowne
Zdarzają się też błędy techniczne i sytuacyjne. W czasie jednego z biegów Eurosport przez kilka minut nadawał prywatną rozmowę komentatorów – mikrofony nie zostały wyciszone. Z kolei Tomasz Burnos, relacjonując zawody, mówił tak powoli i nienaturalnie, że część widzów podejrzewała, że komentuje pod wpływem alkoholu.
Komentatorskie wpadki to część sportowej rzeczywistości. Jedni się z nich śmieją, inni je kolekcjonują. Ale niezależnie od odbioru – przypominają, że za mikrofonem siedzi człowiek. I choć czasem coś przekręci, pomyli lub powie zbyt emocjonalnie – to właśnie te momenty sprawiają, że transmisje sportowe są tak żywe.